Eksponat sierpnia 2017 - BM-13 "Katiusza"

 

BM-13 Katiusza

Wieloprowadnicowa wyrzutnia niekierowanych pocisków rakietowych BM-13 Katiusza na samochodzie ciężarowym ZiS-151, LMW-KI-1685

Słynne „Organy Stalina” to obok „kałasznikowa” czy czołgu T-34 najczęściej rozpoznawany przez naszych zwiedzających rodzaj broni. Broni która „...budziła prawdziwą grozę, postrach i panikę  wśród wojsk hitlerowskich [oraz] nadzieję na rychłą klęskę III Rzeszy wśród podbitych narodów” [fragment zeszytu nr 7 serii TBiU, Warszawa 1971].

Prace nad tym nowym rodzajem artylerii trwały w ZSRR od lat 20. XX w. Do produkcji seryjnej „Katiusze” trafiły w połowie 1941 r. Opracowano wyrzutnie pocisków różnego kalibru m.in. pocisków M-8 kal. 82 mm, M-13 kal. 132 mm czy M-31 kal. 300 mm. Spośród nich najliczniejsze zastosowanie znalazł prezentowany w niniejszym artykule wariant. Wyrzutnie montowane były najczęściej na samochodach ciężarowych. Pierwotnie na radzieckich ZiS-6, a po dostawach zachodnich wozów w ramach umowy Lend-Lease, także na ciężarówkach marek Dodge, GMC, Chevrolet, Studebaker, International, Ford-Marmon, Bedford i Austin. W Polsce zobaczyć można taki zestaw (wyrzutnia BM-13 na samochodzie ciężarowym Studebaker US 6) w Muzeum Uzbrojenia na poznańskiej Cytadeli. Katiusze montowano także na ciągnikach gąsienicowych, czołgach, platformach kolejowych czy kutrach flotylli rzecznych. Ta uniwersalność w instalacji wyrzutni była niewątpliwie jedną z zalet Katiusz, która umożliwiała ich dużą mobilność, masową, szybką i stosunkowo tanią produkcję. W okresie powojennym do potrzeb wyrzutni dostosowano podwozie ciężarówki ZiS-151.

Wyrzutnia BM-13 mogła wystrzelić 16 pocisków, zamontowanych w dwóch rzędach na ośmiu szynowych prowadnicach, w ciągu 10-12 s.! Katiusze zgrupowane były w dywizjonach (cztery wyrzutnie), brygadach i dywizjach. Brygada mogła tylko w ciągu jednej salwy wystrzelić do 1152 pocisków. Mimo niewielkiej celności prowadzonego ostrzału, właśnie możliwość skomasowania huraganowego ognia do niespotykanej wcześniej skali, duża mobilność, a także charakterystyczne wycie „organów” w czasie wystrzału powodowały popłoch wśród wojsk hitlerowskich. Dobrze wyszkolonej załodze przejście wyrzutni z położenia marszowego w bojowy zajmowało ledwie 2-3 min, a ponowne jej załadowanie od 5 do 10 min. Co równie ważne wystrzał z Katiusz mógł odbywać się na nieprzygotowanym wcześniej terenie, dzięki czemu możliwe było uzyskanie efektu zaskoczenia. Do wad tej broni, prócz wspomnianej już niewielkiej celności prowadzonego ostrzału, zaliczyć można przede wszystkim szybkie demaskowanie własnego stanowiska ogniowego przez wydobywające się z dysz pocisków gazy prochowe, co powodowało konieczność częstego zmieniania pozycji.

Przyrząd odpalający salwę znajdował się w kabinie kierowcy wozu bojowego. Wystrzału dokonywał dowódca poprzez obrót pokrętła mechanizmu. Po wykonaniu tej czynności prąd elektryczny płynął z dodatkowych akumulatorów (znajdujących się za kabiną, w specjalnych skrzyniach) do kontaktów na prowadnicach powodując odpalenie zapalników elektryczno-prochowych pocisku rakietowego. Wstępne naprowadzanie prowadnic na cel odbywało się  poprzez odpowiednie ustawienie wozu bojowego, zaś dokładne przy pomocy korb mechanizmów podniesieniowego (możliwość podniesienia wyrzutni w zakresie od +10 do +45º) oraz kierunkowego (umożliwiającego obrót w poziomie w zakresie do 10º), a także prostego celownika. Wszystkie te urządzenia  znajdują się po prawej stronie wyrzutni.

Pocisk rakietowy M-13 kal. 132 mm składał się z głowicy bojowej, w której znajdował się ładunek wybuchowy wraz z jego zapalnikiem, silnika rakietowego na stały materiał pędny oraz dyszy wylotowej. Po opuszczeniu wyrzutni, silnik startowy pocisku działał jeszcze jedynie niecałą sekundę. W tym czasie pocisk przelatywał od 100 do 150 m. Po wypaleniu się materiału pędnego pocisk poruszał się do przodu siłą bezwładności, torem balistycznym, a przed koziołkowaniem w powietrzu zabezpieczały go stateczniki.

Wyrzutnie BM-8, BM-13 i BM-31 znalazły się również na wyposażeniu samodzielnych dywizjonów i pułków artylerii rakietowej 1. i 2. Armii Wojska Polskiego. Jako ciekawostkę podaje się, iż ich ostatnie użycie miało miejsce w 1968 r. w trakcie kręcenia filmu „Jarzębina czerwona”.  Prezentowany egzemplarz trafił do drzonowskiej placówki w 1979 r., przekazany
z JW 1991 Chełm (3. Pułk Artylerii). Na asygnacie widnieje także stempel JW 2034 Lublin,
a więc dowództwa 3. Dywizji Piechoty. Wóz w wojsku zarejestrowany był pod numerem UEZ 2305. Na archiwalnej fotografii zwracają uwagę charakterystyczne białe „obramówki” kół i osłon reflektorów i haków.  Było to popularne w tym okresie „defiladowe” malowanie pojazdów. Tak pomalowany pojazd mógł, w ostatnich latach przed przekazaniem do muzeum, zdobić jeden z dywizyjnych garnizonów.

 

Dane techniczne:

Podwozie: samochód ZiS 151, ZSRR, 1955 r.
Silnik: R-6 o mocy 92 KM
Pocisk: M-13, kal. 131 mm
Masa pocisku: 42 kg
Donośność: 8,5 km
Zasięg maks.: 8470 m
Promień realnego rażenia odłamkami pocisku: do 30 m
Średnica leja wybuchu: 2 – 2,5 m

Tekst i zdjęcia 1-4: Błażej Mościpan, fot. 5 archiwum LMW

***