Eksponat maja 2020 - Wóz zabezpieczenia technicznego WZT-1

Wóz zabezpieczenia technicznego WZT-1 /Zakłady Bumar-Łabędy w Gliwicach/ 1970-1978

nr inw. LMW-KI-2032

Doświadczenia II wojny światowej oraz okresu powojennego wykazały potrzebę stworzenia pojazdów specjalnych, które będą służyły do ewakuacji unieruchomionych czołgów i innego rodzaju ciężkiego sprzętu wojskowego. Początkowo do tego celu wykorzystywano wysłużone pojazdy bojowe, na których mocowano specjalistyczne wyposażenie. Z czasem rozpoczęto tworzenie wozów ewakuacyjnych dedykowanych do konkretnego typu pojazdów bojowych oraz opartych o ich konstrukcję – co ułatwiało zarówno ich produkcję jak i późniejsze utrzymanie. Prócz zadań ewakuacyjnych i naprawczych miały one również pozwalać na wykonywanie prostych prac inżynieryjnych.

Polska, pod koniec lat 60. XX w. na potrzeby obsługi produkowanych już wówczas czołgów T-54 i T-55, zakupiła od Rosjan licencję na wóz BTS-2. Na podstawie otrzymanej dokumentacji stworzono rodzimy odpowiednik przyjęty do wojska pod nazwą WZT-1, produkowany w Zakładach Bumar Łabędy w Gliwicach. Gliwickie WZT-1 powstawały w latach 1970-78, początkowo w oparciu czołg T-55, a następnie T-55A. Na liniach produkcyjnych zastąpione zostały przez następną wersję pojazdu -WZT-2. Z wojska wycofywane były przeważnie w latach 90. XX w. Część z nich zaadoptowano na podwozia do wyrzutni rakiet typu Newa, część przekazano kolei, kilka- kilkanaście znajduje się dziś w muzeach i kolekcjach prywatnych.

WZT-1 składa się z przedziału kierowania, w którym znajduje się miejsce dla 3 członków załogi – dowódcy, mechanika-kierowcy i mechanika oraz przedziału napędowego, w którym obok silnika znajduje się bębnowa wyciągarka. Od niej na zewnątrz pojazdu wyciągnięta została lina holownicza, której prowadzenie i rozwijanie ułatwiają rolki zamontowane z tyłu kadłuba. Wyciągarka o mocy uciągu 750 kN mogła ciągnąć pojazdy o masie nawet 75 t! By nie zerwać liny należało w tym celu założyć trzypasmowe zblocze. Do zakotwiczenia wozu w trakcie używania wyciągarki służył lemiesz umieszczony z tyłu kadłuba. Z tyłu kadłuba zamocowano jeszcze amortyzowany zaczep holowniczy.

Dodatkowo pojazd wyposażono w obrotowy żuraw o udźwigu do 3 t, wyciągarkę ręczną oraz skrzynię transportową, w której przewożono m.in. złożony komin ewakuacyjny RT-2, przeznaczony do pokonywania przeszkód wodnych czy części zamienne do naprawianych czołgów. Na burtach przewożono również wszystko to, co ułatwiało pracę w trudnym terenie, a więc m. in. komplet niezbędnych narzędzi, zblocza, liny, haki, brechy, piłę, drewnianą belkę oraz tzw. ostrogi, które montowano na gąsienicach w celu ich poszerzenia i zwiększenia mobilności pojazdu w grząskim terenie.

Do samoobrony służył przede wszystkim zamontowany na obrotowej podstawie przy włazie dowódcy wielkokalibrowy karabin maszynowy DSzK kal. 12,7 mm o donośności skutecznej określanej na 1500-2000 m do celów naziemnych i 2000 m do celów powietrznych. Dodatkowo wewnątrz przedziału kierowania przewożono ręczny granatnik przeciwpancerny RPG-7 oraz 12 szt. granatów F-1. Do obrony służyła także termiczna aparatura dymotwórcza TAD, która pozwalała na stworzenie zasłony dymnej. Pojazd wyposażony był również w urządzenia przeciwpożarowe i dostosowany był do działania w terenie skażonym chemicznie lub bronią atomową i pokonywania przeszkód wodnych do głębokości 5 m.

Prezentowany na zdjęciach egzemplarz o numerze seryjnym T44A307A trafił do Muzeum w Drzonowie w 1993 r., a przekazany został przez JW 1606, a więc dowództwo ówczesnej
5. Dywizji Zmechanizowanej z Gubina.

Dane techniczne:

Masa własna - 31,6 t
Długość - 7,10 m
Szerokość - 3,27 m;
Napęd - silnik dieslowski W-55, 4-suwowy, widlasty, 12-cylindrowy o mocy 580 KM
Prędkość - 50 km/h
Zasięg - 470 km
Uzbrojenie - wielkokalibrowy karabin maszynowy DSzK kal. 12,7 mm, ręczny granatnik przeciwpancerny RPG-7
Załoga - 3 żołnierzy

Tekst i zdjęcia: Błażej Mościpan

Zdjęcie archiwalne: T. Szczerbicki, Pojazdy Ludowego Wojska Polskiego, Czerwonak 2014

 

***